Jak pić whisky?

 - miniatura

Bardzo często otrzymujemy pytania jak pić whisky, by „wydobyć” z niej maksymalną ilość walorów zapachowych i smakowych. W rozmowach poruszane są kwestie tego, czy trunek chłodzić czy jednak pozostawić w temperaturze pokojowej. Pić z wodą czy sauté? A może z lodem? W szklance typu old fashion czy kieliszku degustacyjnym?

Whisky to trunek, który pobudza przynajmniej trzy zmysły – mianowicie wzroku, węchu oraz smaku (Karen Fullerton - global brand ambasador marek Glenmorangie i Ardbeg - zwraca również uwagę na zmysł słuchu, który jest angażowany już przy wyciąganiu korka z butelki ;)), dlatego podczas degustacji warto spełnić kilka warunków pomagających w prawidłowej analizie sensorycznej.


SZKŁO DO WHISKY

Z pewnością trzeba zacząć od wyboru odpowiedniego szkła. Jeśli do czynienia mamy z whisky typu single malt najlepszym wyborem będzie tulipanowy kieliszek (nosing glass). Jego największym walorem jest mała czasza zwężająca się ku górze, dzięki czemu aromaty trunku zostaną „zamknięte” wewnątrz naczynia.
Obecnie spotkać można najczęściej kieliszki tulipanowe na nóżce oraz szklaneczki typu Glencairn. Ich cechą charakterystyczną jest nieco większa czarka oraz niska, solidna i cięższa nóżka niż w przypadku powyższych nosing glasses.
Warto zaznaczyć, że – być może dla wielu z Was jest to oczywiste – nie napełniamy kieliszka do pełna. Odpowiednia ilość to od 1/3 do 1/2 dolnej, rozszerzonej części czarki.


ODPOWIEDNIA TEMPERATURA

Aby w pełni rozkoszować się whisky - zdecydowanie powinno się jej kosztować w temperaturze pokojowej. Niska temperatura paraliżuje nasze kubki smakowe, co w efekcie zaburza właściwą ocenę smakową trunku.


WHISKY A ZMYSŁ WZROKU

Na początku oceniamy kolor whisky. Posiadając podstawową wiedzę z zakresu metod produkcji i starzenia tego alkoholu, jesteśmy w stanie zorientować się, czy zawartość naszego kieliszka dojrzewała w beczkach po burbonie czy np. winach wzmacnianych - takich jak sherry. Następnie zakręcamy kieliszkiem tak, by whisky rozlała się po ściankach naczynia. Spływające po nich tzw. „nogi” są w stanie „powiedzieć” nam, jak oleisty jest nasz trunek. Najczęściej im whisky starsza, tym obserwowane smugi są gęstsze i osuwają się nieco wolniej. Na gęstość „nóg” wpływ ma również zawartość alkoholu - im większa, tym osuwają się szybciej.


AROMATY W WHISKY

Po wizualnej ocenie whisky możemy przejść do kolejnego etapu analizy organoleptycznej, jakim jest badanie zapachu degustowanego trunku i próba zidentyfikowania poszczególnych nut aromatycznych. Polega to na niczym innym, jak przyłożeniu naszego nosa do kieliszka i wąchaniu trunku. Ważne jest, by zacząć od wąchania w ten sposób, aby trzymać nos nie bezpośrednio w kieliszku, a w niewielkiej odległości od niego, ponieważ zbyt duże stężenie alkoholu może zaburzyć nasze odczucia. Wielu ambasadorów whisky poleca wąchanie whisky z jednocześnie otwartymi ustami. Po prostu - przyzwyczajmy najpierw nasz nos, zanim umieścimy go w szklance.


WODA CZY LÓD DO WHISKY?

Jedno z najczęściej zadawanych nam pytań na temat picia whisky dotyczy dodawania wody i/lub lodu. Przy analizie sensorycznej nie ma mowy o lodzie. Jak wcześniej wspominaliśmy - nasze receptory węchowe i smakowe najlepiej radzą sobie z rozpoznaniem zapachów i smaków w kontakcie z trunkiem podanym w temperaturze pokojowej. Któż z nas nie zna efektu „lepiej smakującego” alkoholu po zmrożeniu, prawda? No właśnie, ale to dotyczy trunków, które wymagają takiej metody „zmylenia przeciwnika”, a dobry alkohol nie potrzebuje lodu, żeby się obronić. Poza tym - zwróćcie uwagę, że zimny trunek nie jest tak aromatyczny, jak ten serwowany w temperaturze otoczenia.

Podczas degustacji do whisky dodajemy wodę – koniecznie niegazowaną i najlepiej jak najmniej zmineralizowaną. Pozwala ona „otworzyć się” whisky, jej aromaty staną się wtedy bardziej złożone. Warto przypomnieć, że whisky butelkowane są z różną zawartością alkoholu (od 40% do ponad 60%). Czasem słyszymy od Was, że rozcieńczacie tylko te z większą mocą i jest to oczywiście dobra praktyka, jednak uwierzcie nam na słowo i dajcie szansę wodzie – wystarczy kilka kropel, aby w whisky do tej pory pitej sauté odkryć nowe, nieznane do tej pory wrażenia, zarówno w nosie, jak i w ustach. Zazwyczaj sugerujemy najpierw skosztowanie whisky bez wody, aby następnie delikatnie ją rozcieńczyć. Pytacie też, ile dokładnie jej dodać. I tu nie ma jednej odpowiedzi - każda whisky jest inna, niektórym wystarczy kilka kropli, inne potrzebują jej nieco więcej (czasem nawet 1/3 zawartości w kieliszku). Pamiętajcie, stopień rozwodnienia i wymagana przez nas zawartość alkoholu zależy od nas, dlatego jeśli uznacie, że po dodaniu kilku kropli whisky wciąż jest zbyt mocna, nie bójcie się dodać kolejnych.


ALE...

Zasady zasadami, jednak pamiętajmy o jednym – whisky jest dla ludzi, a nie odwrotnie. Podczas degustacji mającej na celu odkrycie wszystkich warstw aromatyczno-smakowych warto stosować się do powyższych rad, jednak jeśli lubimy pić whisky z colą, lodem, sokiem jabłkowym itp., pijmy w ten sposób. Szkoci mawiają, że whisky powinno się pić tak, żeby nam smakowała i my podpisujemy się pod tym zdaniem obiema rękoma.